Poniżej prezentujemy Wam mapę. Jest to mapa tworzona zupełnie subiektywnie z miejscami, które według nas są ciekawe i mogą np. być pomysłem na własną wycieczkę rowerową. Są to czasami miejsca zapomniane, opuszczone, a czasami zupełnie pospolite lub prozaiczne i dlatego nie nanosi się ich na popularne mapy. Bywa też, że próbuje się o nich zapomnieć... Sukcesywnie będziemy tu nanosić kolejne miejsca do których dotarliśmy i możemy potwierdzić ich istnienie. Mile widzane wszelkie propozycje.
Dla posiadaczy odbiorników GPS udostępniamy też waypointy w postaci plików GPX, tak aby było łatwiej trafić. Miłej eksploracji!
Pomnik, płyta upamiętniająca egzekucję 18 mieszkańców Radomska oraz okolicznych wsi. Byli oni członkami Polskiej Partii Robotniczej oraz Armii Ludowej. Rozstrzelania dokonano 29 i 31 grudnia 1944 roku, czyli tuż przed wyzwoleniem spod okupacji hitlerowskiej. Brutalność oprawców potwierdza fakt, iż ofiary miały ręce krępowane drutem kolczastym.
Aktualnie w tym miejscu pozostała tylko płyta, ponieważ tablicę z nazwiskami ktoś ukradł...
Mieszkał w nim m.in. słynny malarz Henryk Siemiradzki. Przed dworkiem do dziś stoi 500-letnia lipa (teraz nazywa się ją lipą Siemiradzkiego), pod którą artysta zawsze miał natchnienie. Podobno pod tym drzewem stworzył wiele szkiców, których rezultatem były jego wielkie dzieła.
Pałacyk w Strzałkowie, wtedy dawny folwark, Siemiradzki kupił w 1884 roku od rodziny Biedrzyckich. To właśnie na jego polecenie wybudowano tu neorenesansowy pałac w stylu willi włoskich. Od 1871 roku Siemiradzki na stałe mieszkał i tworzył w Rzymie. Natomiast w Strzałkowie spędzał wspólnie z rodziną wakacje. Z relacji najstarszych mieszkańców Strzałkowa wynika, że Siemiradzki spotykał się często w ich miejscowości z Henrykiem Sienkiewiczem, który był jego serdecznym przyjacielem.
W ostatnich miesiącach życia Henryk Siemiradzki dostał zgodę od lekarza, by z Rzymu przewieziono go do ukochane-go Strzałkowa. Tu artysta zmarł w 1902 roku.
W 1914 r. Strzałków nabył inżynier Stefan Kryński, znany budowniczy dróg i mostów. Niedawno pałac wizytował (w towarzystwie prawnika) Wojciech Kryński, wnuk ostatniego właściciela, Stefana Kryńskiego. - Był, oglądał i dziękował za to, że wszystko jest w dobrym stanie, że nie niszczeje, tak jak inne tego typu obiekty - opowiada Jan Mielczarek, wieloletni dyrektor ZSA w Strzałkowie.
Określenie "tatarskie" dotyczy lokalnego typu zagród, tworzących kiedyś zabudowę Stobiecka Miejskiego.
Ostatnia zachowana zagroda "tatarska" była domem rodziny Dziegciów. Zbudowana w 1875r. przez cieślę Adama Gałwę, przebudowana została po II wojnie światowej.
Dom w zagrodzie "tatarskiej" usytuowany był szczytem do drogi. Składał się z sieni, izby i komory. Za komorą znajdowały się stajnia i obora, dalej była stodoła. Od strony drogi, do domu przylegała szopa – wozownia z chlewikiem dla drobiu i drwalnią. Zabudowania szopy wraz ze ścianą szczytową domu, zajmowały szerokość placu i tworzyły zamkniętą ścianę zewnętrzną zagrody.
Źródło oraz więcej informacji: http://muzeum.radomsko.pl/zagroda-tatarska/
Jeden ze starszych zabytków w naszym mieście. Kościół pw. św. Rocha został zbudowany w roku 1502. Jest to zabytkowa drewniana świątynia o konstrukcji zrębowej. Kościół jest jednonawowy z węższym prezbiterium zamkniętym wielobocznie. Dachy są dwuspadowe, nad prezbiterium szeroki okap z wieżyczką na sygnaturkę. Posiada ona gotycko-renesansowytryptyk z roku 1519, którego środkowa część przedstawia Świętą Rodzinę, a na zewnętrznych bocznych skrzydłach ukazane są cztery sceny Męki Pańskiej..
Z tabliczki, która wisi przd kaplicą wynika, iż w 1895 roku została ona odrestaurowana, a samą jej budowę szacuje się na przełom XIX i XX wieku. Autorem obrazu znajdującego się w ołtarzu jest Stanisław Zarzecki i powstał on w 1897 roku.
(Obok znajdują się zabudowania po nieistniejącej już Hucie Rozalia, która została prawdopodobnie przeniesiona z Jasienia. Opisana wcześniej - Jasień)
Dworek znajduje się przy ulicy Młodzowskiej. Aktualnie budynek ponoć zmienił właściciela, co chyba potwierdza rozpoczęty remont dachu. Na budynku widać datę 1930, co wskazywać może na jego przedwojenne pochodzenie. Miejmy nadzieję, iż otrzyma „nowe życie”. (Jeżeli wiecie coś więcej dajcie znać, dodam do opisu)
Strzelnica w lesie. Wracając do Radomska często ją mijamy. Jesienią można tam czasami spotkać ucztujących myśliwych po polowaniu. Można tam znaleźć różne ciekawostki (na foto).
Informację o nim uzyskaliśmy z mapy wydanej przez Urząd Marszałkowski naszego województwa. Spichlerz ten powstał w XVIII wieku. Zbudowano go z drewna, w trakcie naszej wycieczki wykorzystywany był jako magazyn. Można było go zwiedzać.
Jest jeden z trzech podobnych kopców w okolicy. Budowla nie została jeszcze gruntownie zbadana przez archeologów i ciężko ustalić jej pochodzenie. Poniżej tekst z Częstochowskiej Gazety Wyborczej, który nawiązuje do dziwnych nasypów.
„To prasłowiańskie, a może celtyckie kurhany - o kopcach pod Kruszyną mówi Sławomir Pruciak. - To szyby prymitywnych kopalni rudy żelaza, być może pamiętające średniowiecze - przypuszcza archeolog Jacek Koj. Niezależnie, który ma rację, odkrycie może zmienić wiedzę o historii naszego regionu. Pruciak nie jest historykiem ani archeologiem. Urodził się i wychował w Lgocie Małej na krańcach gminy Kruszyna. Jest członkiem Towarzystwa Miłośników Kruszyny i stowarzyszenia "Razem na wyżyny", stawiającego sobie za cel rozwój północnych gmin ziemi częstochowskiej. - W gminie jest nie tylko Kruszyna z pałacem, ale wiele innych atrakcji - namawiał nas na wycieczkę do tajemniczych kopców ukrytych w lasach na krańcu powiatu częstochowskiego. Pojechaliśmy. Historyk pasjonat prowadzi nas przez lasy wyglądające jak puszcza, gęste, podmokłe, pełne przewróconych drzew. Wreszcie stajemy przed wzniesieniem wysokim na 4-5 m, o średnicy około 10 m. Pagórek otoczony jest czymś w rodzaju fosy. Wokół rośnie grupka kilkusetletnich dębów.
- Jesteśmy blisko Warty - mówi nasz przewodnik - widać, że tych dębów rosło tu znacznie więcej, padły chyba najstarsze. Pewnie rzeka biegła kiedyś znacznie szerszym korytem. A okolica nosi ślady dawnego osadnictwa. W Zakrzówku Szlacheckim (5 km stąd) odsłonięto kiedyś prasłowiańską osadę, a na Dąbrówce (w stronę Radomska) wykopano posąg Światowida. Zdaniem Pruciaka położenie pagórka i otoczenie dębów wskazują na to, że mogło to być miejsce prasłowiańskiego kultu, może pochówku kogoś ważnego. A trzy pagórki leżące dalej to kurhany celtyckie.
- Widziałem takie kurhany w Niemczech. Też miały ścięte, jakby zapadnięte wierzchołki - dodaje Pruciak. Mówi, że nad Wartą toczyły się bitwy I wojny światowej. Nic dziwnego, że poszukiwacze skarbów przebadali kopce wykrywaczami metalu. Wokół wariowały - prawdopodobnie od złóż żelaza. Na kopcach - milczały. Tajemnicze pagórki są w trzech miejscach w okolicy. Wszystkie odległe są od siebie o około 3km.
- O trzech kopcach opowiadał mi dziadek - dodaje historyk amator - że kiedy po powstaniu styczniowym książę z Kruszyny uwłaszczał chłopów, to miejsce uznał za granicę swoich i chłopskich lasów. Ale te trzy kopce już tam były, pewnie wyższe niż dzisiaj. Kto sypałby trzy tak wysokie pagórki jako granicę i jeszcze okopywałby je fosą? Wszystkie te argumenty z opisem obejrzanych tworów przekazaliśmy Kojowi z częstochowskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. - To może zmienić naszą wiedzę o historii regionu - powiedział nam. Przypuszcza, że w lesie oglądaliśmy nie kurhany, ale szyby służące dawno temu do wydobycia rud żelaza. - Szczególnie myślę o tych pagórkach ze ściętymi wierzchołkami. Takie szyby znaliśmy dotąd w pasie od Panek do Poraja, ale nie tak daleko na północy regionu – mówi. Jeśli nawet są to szyby górnicze, muszą być bardzo stare. Tak stare, że o ich istnieniu nie ma wśród miejscowych żadnego przekazu. A jak mówi Koj, takie szyby były kopane od średniowiecza. Archeolog zapewnia, że obejrzy pagórki.
- Kurhany - poprawia Pruciak. Wciąż wierzy, że oględziny potwierdzą celtyckie i prasłowiańskie pochodzenie tajemniczych kopców.”
Idąc tuż poniżej szczytu góry, za wałami, po wydeptanej ścieżce, można dotrzeć do ciekawego miejsca. Na starych, porośniętych mchem blokach skalnych odnaleźć można napisy. Część jest klasycznymi bohomazami, jednak można tam też odnaleźć jeden lub dwa z czasów przedwojennych. Wyryte bardzo dbale, co dodaje im tylko uroku, a miejsce zyskuje ciekawego klimatu. Starych napisów było tam więcej. Jednak jakiś czas temu, razem z częścią skał zwaliło się tam drzewo, bezpowrotnie niszcząc pamiątkowe wpisy.
U podstaw góry znajduje się kilka kamieniołomów, ten jest według mnie największy i najokazalszy. Ściany wyrobiska mają około 10 metrów wysokości. Zastanawiające jest to, że mimo tego, iż w obrębie góry znajduje się rezerwat, łupanie skały w jego kierunku nadal się trwa...
Góra ta jest najwyższym wzniesieniem w naszym powiecie (323m n.p.m.) przez co jest dobrze widoczna z daleka. Znajduje się tu Rezerwat Góra Chełmo (powstały w 1967 roku, 41,44ha). Na szczycie góry można znaleźć pozostałości po grodzie pogańskim z około X wieku. Są to trzy usypane z bloków wapiennych wały, które otaczają szczyt góry. Tam też znajdowała się wieża widokowa, po której zostały już tylko same fundamenty. Góra ma też swoje legendy. Jedna mówi o tajnym tunelu, który ją łączy z Bąkową Górą. Druga mówi natomiast, że w głębi góry uśpieni są rycerze.
Mogiłę tę znaleźliśmy podczas jednej z wycieczek do obozu partyzanckiego „Robotnika”. Legend na temat tej mogiły jest wiele i nie można ustalić prawdziwej wersji zdarzeń. Jednak najbardziej realna mówi o tym, iż Głowaccy (rodzina pochowana w tym miejscu) została pojmana i zamordowana przez oddział niemiecki, który w trakcie obławy na obóz AK „Robotnika” (punkt jest na naszej mapie) natknął się przypadkowo na obóz cygański.
Aktualnie znajdują się tu ruiny neoklasycystycznego pałacu. Obiekt ten wybudowano na przełomie XVIII i XIX wieku. W jego okolicach znajduje się też zaniedbany zabytkowy park. Obok pałacu (po drugiej stronie ulicy) widać też cześć zabudowy gospodarczej tj. gorzelnię i prawdopodobnie obory i spichlerz. Tam też działał lokalny PGR.
Podczas naszej ostatniej wizyty (sierpień 2012) widać było prace porządkowe, które sprawiały wrażenie przygotowań przed remontem.
Jest to kolejny punkt widokowy z którego można zobaczyć „odkrywkę” w jej dalszym ciągu.
„Wydobycie pierwszych ton węgla brunatnego miało miejsce 19 listopada 1980 r. Głównym odbiorcą jest Elektrownia Bełchatów. KWB Bełchatów SA mieści się na terenie gminy Kleszczów. Od 21 października 2002 rozpoczęto wydobycie w odkrywce w Szczercowie.
Zasoby całego złoża bełchatowskiego (2 mld ton), zgodnie z planem ich zagospodarowania, zostaną wykorzystane do około 2038 roku.
W ramach odkrytego złoża węgla brunatnego wydzielono 3 obszary jego zalegania:
Pole "Kamieńsk",
Pole "Bełchatów",
Pole "Szczerców".
Do eksploatacji zakwalifikowano węgiel zalegający w Polach "Bełchatów" i "Szczerców". W wyniku zdejmowania nadkładu z Pola "Bełchatów" powstała Góra Kamieńska. Rozważana jest także eksploatacja pola "Złoczew" zlokalizowanego na granicy powiatów wieluńskiego i sieradzkiego.
Kopalnię można obserwować z trzech punktów widokowych: na Górze Kamieńskiej oraz w Kleszczowie i Żłobnicy.” - cytat z Wikipedii
Jest to jeden z licznych bunkrów niemieckiej linii obrony z 1944 roku („Stellung B1 - punkt oporu (stutzpunkt)”). Budowla znajduje się w zaroślach i jest niestety mocno zaśmiecona .
Smażalnię tą otworzono znacznie później niż naszą ulubioną (Rzędowie – też na mapie). Od pierwszej wizyty przypadła nam do gustu. Ceny znośne i produkt smaczny :-)
Kościół pw. św. Kazimierza znajduje się blisko pałacu. Zbudowany prawdopodobnie po 1690 r. z drewna modrzewiowego. Budowla orientowana, jednonawową. Nakrywa go dwuspadowy dach kryty gontem z wieżyczką.
W tym miejscu przez kilka miesięcy ukrywał się oddział partyzancki. Dowodzony on był przez Por. Bronisława Skurę-Skoczyńskiego ps. „Robotnik”. Po odpartym ataku przez Niemców, w końcu lutego 1944 roku odział, nie czekając na zwiększony atak wroga przeniósł się w inne rejony kraju. Można tam zobaczyć tabliczki, które informują, kto zamieszkiwał znajdujące się tu wtedy ziemianki.
Bąkowa Góra (okolice) – miejsce pochówku żołnierzy Warszyca.
W miejscu tym znajdował się bunkier niemiecki. W nim zostali zakopani żołnierze kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, którzy zostali bestialsko zamordowani w Radomsku z 9 na 10 maja 1946 roku.
Poniżej umieszczam materiał o samym Warszycu, który nawiązuje m.in. do tego miejsca. Polecam uwadze, ponieważ dokument ten w przystępnej formie, ukazuje działalność bohatera (którym niewątpliwie był Stanisław Sojczyński) z naszych okolic.
W tym miejscu na cmentarzu w Kobielach Wielkich pochowani zostali lotnicy, którzy polegli w locie bojowym nad Katarzynowem i Olszynką we wrześniu 1939 roku.
Ruiny zamku z VXI w. Za jego budowę odpowiada rodzina Majkowskich konstrukcja oparta na planie czworoboku z cylindryczną wieżą. Rozbudowany w XVI i XVII wieku, został jednak zniszczony przez wojska szwedzkie w roku1702.
W latach 1894-95 A. Krugier zbudował piękny pałac, urządził park oraz zbudował krochmalnię. Zakład podupadał, gdy właścicielami zostali po kolei: Kupczyk, Leib, Jankiel, Pfeffer. W czasie wojny zakład przejęli Niemcy, wywożąc część urządzeń do Woli Krzysztoporskiej, a resztę rozkradając. Po wojnie zakład znowu ruszył. W kolejnych latach otwarto wytwórnię namoku (nalewek) i win. W okresie Polski Ludowej zakład działał, jednak po zamknięciu PGR-ów zaczęto zamykać kolejne produkcje.
Ciekawie zakamuflowana miejscówka. Można się totalnie zaszyć i odizolować przy łowieniu ryb (o ile oczywiście ktoś to lubi...). Łowisko posiada miejsce do grillowania, zadaszone miejsce (gdzie można odpocząć i np. zjeść swą zdobycz), rower wodny :-), który chyba niebawem stanie się chyba zabytkiem. Brakuje tylko jakiegoś choć małego baru, ale kto wie może i on się kiedyś pojawi...
Prywatne muzeum prowadzone przez Pana Jana Ferenca. W jego zbiorach można zobaczyć polskie motocykle i motorowery. W kolekcji można zobaczyć m.in. Junaka, WSKę, SHLkę, OSĘ, pokaźną kolekcję motorowerów. Właściciel muzeum podczas zwiedzania ciekawie opowiada o swoich eksponatach, więc można poszerzyć swoją wiedzę na temat polskiej motoryzacji. Telefon kontaktowy 343289260.
Znajduje się w niej klasycystyczny dwór z 1 połowy XIX wieku. Miejsce związane jest ze słynną polską kurierką z czasów II wojny światowej Krystyną Skarbkówną, ochrzczoną w pobliskiej parafii Bęczkowice. Jej rodzice byli właścicielami dworu i majątku. W latach 1880-1890 następuje rozbudowa dworku. Dobudowano skrzydło i w tym czasie zasadzono drzewa w celu utworzenia parku. Jest on parterową budowlą murowaną. Posiada piętrowy ryzalit w części środkowej i pięterko od północy. W ryzalicie znajduje się czterokolumnowy portyk z balkonem.
W roku 1954 dworek zostaje przekazany Wydziałowi Oświaty w Piotrkowie Tryb. i do niego przeniesiono Szkołę Podstawową, która znajduje się tam nadal.
Ciekawostki:
Jak podaje legenda kiedyś były tutaj trzęsawiska w odległości ok. 200 m od obecnej drogi do Bęczkowic, przez te trzęsawiska wiodła dawniejsza droga. Drogą tą w okresie „Potopu” jechali Szwedzi, którzy właśnie w tym miejscu zostali zaatakowani przez polskie wojsko.
W czasie powstania styczniowego w 1863r. dwór w Trzepnicy dawał schronienie powstańcom. Śladem tego powstała na pamiątkę w ścianie kula armatnia, istniejąca do 1957r.
Tutaj, na dworze przebywał mjr Józef Oksiński wraz ze swym oddziałem. Drugim przywódcą powstania styczniowego, który czasowo przebywał w Trzepnicy był Marian Langiewicz, jeden z wybitniejszych przedstawicieli walk o niepodległość Polski.
Jednak najwybitniejszą postacią historyczną przebywającą w Trzepnicy był Andrzej Frycz Modrzewski – najwybitniejszy myśliciel polskiego odrodzenia, przyjaciel człowieka, obrońca pokrzywdzonych, humanista czuły na każdą niedolę ludzką.
Marzęcice jest to mała wieś w powiecie pajęczańskim (konkretniej w gminie Strzelce Wielkie), można tu znaleść pozostałości po starej zabudowie dworskiej, której ostatnim właścicielem była rodzina Grolmanów.
Jedno z wielu miejsc w okolicach, gdzie zdarzyło nam się zatrzymać i można było bezpiecznie odpocząć bez obaw o rowery. Spory ogródek - pomieści wiele rowerów.
"Gidle Cafe" taką nazwę nosi bardzo sympatyczna kawiarnio-lodziarnia, która serwuje bardzo dobre desery lodowe i dobrą mrożona kawę. Znajduje się ona przy drodze do Sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej. Śmiało można tu odpocząć. Jest też (latem) ogródek, który pozwoli zaparkować rower tak aby był pod naszym okiem.
W zasięgu jednodniowej wycieczki rowerowej (około 140 km) można znaleźć lekkie schrony bojowe z 1939 roku. Najbliżej leżące (i tu opisywane) zalicza się do linii Widawki. Znajdowały się one w obszarze działania Armii Łódź (dow. gen. J.Rómmla). Cała linia Widawki zawiera 24 bunkry. Nam udało się dotrzeć do 9 i potwierdzone namiary na tyle tu udostępniamy. Budowa schronów rozpoczęła się pod koniec czerwca 1939 roku. Mimo równoległego rozpoczęcia prac budowlanych, nie udało się dokończyć bunkrów przed rozpoczęciem wojny. Część nie powstała w ogóle.
Rzędowie (potocznie w naszym slangu Prusicko) – Smażalnia ryb.
Można tu zjeść za stosunkowo niewielkie dobrego pstrąga. Smażalnia pracuje cały rok przez cały tydzień, jednak przyjezdnych jest najwięcej w letnie weekendy i wtedy trzeba na rybę trochę poczekać. Najlepszy dojazd od drogi 483. Jadąc od Ważnych młynów prowadzi do smażalni żwirowa droga. Przy drodze stoi tablica informacyjna ze strzałką. Uwaga! Po drodze, przy asfaltowym zjeździe na Prusicko, mijamy jeszcze jedną smażalnię (są też tablice informacyjne). Będąc tam naście razy nie udało nam zastać jej otwartej.
Cis pospolity jest drzewem iglastym podlegającym ochronie. Już w roku 1423 Władysław Jagiełło wydał dekret zabraniający niszczenie tych drzew. Cis był wykorzystywany głownie do sznycerstwa, meblarstwa ozdobnego. Do 1914 roku rezerwat w Jasieniu należał do większych w Europie, wtedy właśnie na potrzeby znajdującej się tam huty szkła wycięto prawie w całości (ponad 18000 tys. szt.), zostało zaledwie 361 drzew! Od 1934 roku drzewo to podlega ścisłej ochronie. W roku 2006 przeprowadzono inwentaryzację i według niej Rezerwat Jasień zawiera około 1700 cisów.
Miejscowość
Jasień na dzień dzisiejszy jest małą wsią i na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, że na początku XIX wieku życie intensywniej tam biło. Działo się to przez funkcjonującą tam hutę szkła, która dawała pracę i przyczyniała się do rozwoju miejscowości. Według historii opowiedzianych nam przez aktualnych mieszkańców, za czasów Berka Fischmana (właściciela Jasienia i huty) wieś rozwijała się bardzo szybko. Oprócz huty była tam szkoła, młyn, tartak . Właściciel chciał ponoć podciągnąć nitkę kolei z Radomska. Kiedy włości zostały podzielone na dwóch synów i huta została przeniesiona do Radomska (była Rozalia) miejscowość zaczęła stopniowo się wyludniać. Dziś można zobaczyć m.in.: dom, w którym mieszkała rodzina Fischmanów, fundamenty po hucie, okazałe dęby (rosnące kiedyś koło huty), plac po młynie, zapomniany pomnik ofiar walk z II wojny światowej.
W 1944 r. w okolicznych lasach rozegrała się zwycięska bitwa partyzantów Armii Ludowej z oddziałami niemieckimi.
12 września 1944 roku rozegrała się tam bitwa partyzancka 3 Brygady AL im. J. Bema (dowódcą był mjr B. Boruta "Hanicz") w czasie operacji prowadzonej przeciw partyzantom prowadzonej przez Niemców na Kielecczyźnie. Pierwsze uderzenie Niemcy skierowali na lasy kotfińskie, które były bazą nowo uformowanej 3 brygady AL (3 bataliony około 600 ludzi). Pododdziały brygady zajęły obronę okrężną; stanowisko dowodzenia znajdowało się w Ewinie. Drogi i ścieżki prowadzące w głąb lasów zaminowano. Pierwsze starcie nastąpiło w rejonie Ciężkowic, gdzie część partyzantów została zmuszona do wycofania się w kierunku Ewiny, natomiast partyzanci toczący walkę w rejonie Włynic zatrzymali natarcie nieprzyjaciela. Niemcy, wykorzystując znaczną przewagę w sile żywej i ogniowej, wdarli się w kilku miejscach w obronę partyzancką. Po całodziennych, zaciętych walkach pododdziały brygady skoncentrowały się ponownie, by w nocy przejść w lasy koło Kruszyny. Straty brygady w bitwie pod Ewiną to: 12 zabitych i 11 rannych; straty niemieckie - kilkakrotnie większe (prawdopodobnie około 100 zabitych, liczba rannych nie podana).
Źródło: wikipedia.pl
Na wycieczce we wrzesniu 2009 roku. Kiedy odbywały się obchody upamietaniące te walki, udało nam się spotkać z uczestnikami tych walk. Poczatkowo zachowywali się wobec nas nieufnie jednak poźniej jeden z walczącyh tam żołnieży (jak się okazało poźniej, dowódca jednej z grup tam walczących) opowiadał nam jak udało mi się przegonić hitlerowców, nie ponosząc żadnych strat po własnej stronie.
Stanica zarządzana jest przez Hufiec Radomsko. To tu organizujemy Zimowe spotkania rowerzystów. Miłe miejce aby się odizolować od świata. W okolicach Przedborski Park Krajobrazowy dzika Pilicy.
O istnieniu tego cmentarza wie niewiele osób. Znajduję się on przed lasem w połowie drogi pomiędzy Pławnem, a Zagórzem. W trakcie wojny został on zupełnie zniszczony. Po wojnie nikt o to miejsce nie dbał, powstało to nawet śmietnisko. Na tą chwile miejsce to (mimo remontu pod koniec lat 80-tych) ponownie ulega degradacji. Chowani byli Żydzi głównie z Pławna, a także z pobliskich Gidel. Żydowska społeczność zapisała się w historii byłego miasta. Pod koniec XIX wieku Żydzi stanowili 53% mieszkańców Pławna. Na początku XX wieku, rabin Icchak Mordechaj Ha-Kohen Rabinowicz utworzył tam wyższą szkołę religijną (jesziwa). Losy Żydów w Pławnie trakcie II wojny były podobnie tragiczne jak i tych w całym kraju. Utworzono tu getto, a po krótkim czasie wywieziono jego mieszkańców do obozu w Treblince gdzie zginęli.
Tu w 95% kończymy nasze wycieczki. Siadamy w ogródku przy napojach i obgadujemy właśnie przebytą wycieczkę. Cóż tu więcej dodać... kaszanka jest za 1pln :-)
Mała miejscowość położona blisko Gomunic. Kiedyś wydobywano tam wapień. Był on łatwo dostępnym budulcem, gdyż znajduje się tuż pod rosnącymi tam trawami i krzakami. Docierając na miejsce można zauważyć pofałdowany teren wskutek wydobywania kamienia. Schodząc to takiego jednego z dołów pojawia się częściowo zasypane wejście do jaskini.
Wciskając się do środka trzeba liczyć się z ubrudzeniem ubrań, gdyż wejście ma małą średnicę. Jaskinia nie jest przystosowana w żaden sposób do zwiedzania, więc trzeba się przygotować na wszystko (nawet odpadające bloki skalne) i bezwzględnie wziąć ze sobą światło oraz nie zwiedzać jej w samotności. Wyjście z niej jest śliskie i grząskie, więc lepiej mieć wsparcie. W środku znajduje się kilka jam, a w jednej ktoś nawet umiejscowił łóżko :-) Jaskinia niestety jest zaśmiecona – przykra polska tradycja...
Jaskini takich ponoć w tym miejscu było więcej ale zostały już zasypane. W jaskiniach tych po wojnie była ukrywana broń. Partyzanci, którzy byli jej właścicielami chcąc się zdemilitaryzować oddali broń ówczesnej władzy. Ta natomiast ich pojmała i umieściła w więzieniu.